Przegląd tematu
Autor Wiadomość
L1ck
PostWysłany: Śro 9:49, 14 Mar 2007    Temat postu:

Carmen Electra Giving A Head And Taking A Load!
http://Carmen-Electra-Giving-A-Head-And-Taking-A-Load.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=646392
Olgierd
PostWysłany: Sob 23:18, 19 Sie 2006    Temat postu:

Jak już mówiłem, Apallachy mają zasadę. albo na szable, albo w plery z gnata. Różni ludzie chodzą z różna bronią i nie każdy miał tyle szczęścia i gambli zeby sobie na tak wyrafinowany sprzet pozwolić. Niektórzy nosza na plerach dwa kałachy, trzy pompki, ingram, uzi, M 16 z granatnikiem, osiem desert eagle i niezliczona liczbe beret i glock'ów. Inni gazrurki. Co do szabli, to zeczywiście jest szybka, ostra i zabójcza. Nie potrzebuje amunicji, nie zacina się (a teraz i kałach sie potrafi zaciąć). Nie łamie sie tak łatwo, a nawet jeśli sie złamie, to i tak waczyć mozna. Jak w Ak odpadnie spust, to siła rzeczy karabi staje sie bronią biała. Ja tam noszę na plerach miecz i narazie na gorsz mi to nie wyszło.
Jest różnica między odwagą a głupotą, między patriotyzmem a jakąś zbiorowa histerią ia fanatyzmem. Każdy chce żyć. A ginąc za ojczyznę można, pod warunkiem ze innej opcji nie ma jak zginąć. Każdy z NJ walczy na swój sposób. Wiem że i tak nikt z was nie wietrzy w to co ja mówie. NJ Pomaga posterunkowi dostarczajac mu ludzi, broń, amunicję. Walcza za dobro ogułu, ale jak ktoś tego dobra nie chce to nie mamy zamiaru nikogo uszczęśliwiąć na siłę. Mozemy przekonywać. Ale jak chcecie robić po swojemu, to po co ja mam za was ginąć? Bo mówimy tym samym językiem? Bo kiedys żylismy w jednym państwie?. Was to nie obchodzi, nas wy nie obchodzicie.
Szczury.. Tak. Szultz ma odszczużaczy. NJ też. ci pierwsi to najemni ludzie, ci drudzy to policjanci. Ci pierwsi robią za gamble, ci drudzy takze z poczucia obowiązku i tego nieszczęsnego patriotyzmu. Co do gosci z Missisipi, moze faktycznie przesadziłem nazywając ich mutantami. Odporność na promienoiwanie, trucizny, czad i brak włosów jescze tego z nich nie robi. Nie powiem, bo sam mam pewne problemy z oczami. Swiją wypowiedź chciałbym usprawiedliwić cytatem z ksiegi: Ci co rzyją w okolicach Missisipi to w zasadzie mutanci" Podrecznik do Neuroshimy, strona 44, pierwsza linika. Pochodzenia. Szultz na pewno cieszy sie z tego ze nie ma mutków na głowie. Inni co ich na głowie nie maja też sie cieszą. Jak Szultz ich nazywa to nie wiem. I jeszcze jedno. Odszczurzacze Szultz'a zapewne nie radą sobie lepiej niz policjanci z NJ
Odnośnie Embera, Motoryzacja to nie wszystko. Znam postacie, które nie miały w swoim zyciu ani jednego pojazdu, a żyją. Dla różnych ludzi co innego jest cenne. Ja mam swój karabin, ty auto, jakiś łowca mutantów ma swojego pogromce, a zabujca maszyn EMP. Kwestia gustu. Co do odbierania przez MG. Co do zadymy, to niespecjalnie za tym przepadam. Lepiej zajść wroga od tyłu, po cichu... Przy frontalnym ataku jest wieksza szansa na utratę życia. A co wszczynania ich pod jakimkolwiek pretekstem, to wiedz że z to można oberwać. Trzeba miec nerwy na wodzy i przemyślec konsekwęcje. I najlepiej przygotowany jakiś plan awaryny na wypadek draki. Co do honoru, to sami mówicie że jest nie potrzebny. A strzelanie do biegnacego człowieka z szablą może do honorowtch nie nalezy, ale za to jest skuteczne. Zależy to tez od sytuacji. Zaś zciąc kilka głów gościowi z Apallachów to sztuka. Bo jak mierzyć sie z gościem, co tym czyms macha od świtu do zmierzchu to tudna sprawa. Jednak nie niemożliwa.
SB_IJB
PostWysłany: Sob 23:11, 19 Sie 2006    Temat postu:

Federacja to, Federacja tamto - przyznać trzeba jedno, strukturę i podział hierarchiczny [jest w ogóle takie słowo O_o?] mają dobry i ciekawy. Jednak te szabelki jak ktoś wyżej wspomniał to jednak małe przegięcie w świecie, gdzie jedynie szybkość i brak skrupułów biorą górę. Po co sobie łapki brudzić na nich, lepiej wynająć kilku ludzi - zrobią to za trochę gambli i do tego posprzątają po robocie - tak właśnie załatwia się sprawy w Vegas ; )
Ember
PostWysłany: Sob 22:56, 19 Sie 2006    Temat postu:

To ja teraz bede obiektywny:D Pierwsze Olek
Cytat:
"po co mi auto? Nie jestem jakimś supermanem co to kazdy sobie mysli ze muszę być, bo to Neuro. Po grzyba mi auto, skoro nigdzie nie jeżdżę, nie szukam kłopotów, guzik mnie obchodzi Szultz i jego zadania. Mam swoją pracę, czy tam jako mechanik, czy lekarz, czy cokolwiek innego. Miasto mi zapewnia wikt i opierunek. I czasami chcę zjejść sobie tosta, bo chce zyc normalniej, nie tak wystawnie jak Szultz, ale skromniej, normalniej, jak człowiek, a konserwy mi już bokiem wychodza i jest ich corazto mniej."

Moim zdaniem samochody i ogólnie motoryzacja to jakieś 75% może więcej przyjemności z gry. Wyścigi, szpanerstwo itd. Przynajmniej jest w co gamble pakować, a jak MG Ci to odbierze, to przynajmniej masz powód by być wkurzony i zrobić naprawde wielką rozróbe... Ale ja robiłbym także rozróby na moich sesjach Very Happy
I to administrator... ;/
D.

No i teraz Duff:

Cytat:
A gdzieżtam! Szabelka to broń taka szybka, o tak dalekim zasięgu... Taka silna i wogóle... Zmierz się Ty z szablą, kontra ja z Kałachem.

Ale jest jeszcze coś takiego jak honor. Jeżeli go masz, nie staniesz z Kałaszem przeciwko jakiemuś facetowi z szabelką, jeżeli nie masz to cóż... Twoja sprawa... Ja nie mówie, że bym nie rozwalił goscia machającego mi przed nosem mieczykiem z mojej Berety czy UZI, ale nigdy też nie mówiłem że jestem jakiś szczególnie honorowy Very Happy No chyba że mam humor aby mieć honor, to może z mojej katany poscinam kilka głów jakimś apallahowcom:p
Duff
PostWysłany: Sob 22:26, 19 Sie 2006    Temat postu:

Cytat:
Ganianie z szabelka nie jest chyba gorsze od ganiania z kałachem.

A gdzieżtam! Szabelka to broń taka szybka, o tak dalekim zasięgu... Taka silna i wogóle... Zmierz się Ty z szablą, kontra ja z Kałachem.

Cytat:
NJ może i jest strachliwy. Nie rusza na samobujcze misje, bo sie boi

A myślałem że prawdziwy Nowojorczyk, tak patriota, to chyba nie powinien się lękać śmierci za ojczyznę..? Za dobro ogółu?...Zgubiłem się.

Cytat:
NJ nie umi sobie poradzić ze szczurami. A Szultz potrafi?

Z tego co mi wiadomo, to pracują dla niego ludzie, którzy się tym zajmują. Na Schultz cieszy się, że nie ma jeszcze na głowie mutantów, i jestem pewien, że nie nazywa ludzi z Missisipi podobnie jak Ty, dzięki którym jego miasto nie musi jeszcze porać się z tworami Molocha...
Olgierd
PostWysłany: Sob 22:14, 19 Sie 2006    Temat postu:

Ganianie z szabelka nie jest chyba gorsze od ganiania z kałachem. Co nie znaczy ze w federacji takowej broni nie mają. Jak nie jesteś kimś, to po prostu seria z kałacha i po krzyu. Nowoczesne. Co do psychopatóe, to sa tylko w Federacji i NJ? Bo ktoś chce zbudować sobie nowe państwo prawa, albo żyć w systemie kastowym? Ok. Co do naprawy bojlerów, to tez ciekawy temat. Ja rozumię ze Gdzie indziej nie trzeba się myć, bo zarazki to nic takiego, a nawet jeśli juz sie myjemy, to co to za róznica czy woda jest zimna, czy ciepła? Zimo to to samo co ciepło, tylko na odwrót. Jak spocony Nowojorczyk wchodzi do kibla to mówi, "wyrobiłem 130% normy, wiecej juz nie umię. Charowałem przy produkcji leków czy tam broni lub amunicji, nad komputerem, ćwiczyłem w koszarach czy na komędzie policji, obudowywałem miasto przez 14 godzin. Wiecej już dziś nie umię. Idę zjejść Grzankę, bo naprawiłem sobie toster". Naprawa bojlera i tostera to bezsens, ale o aucie juz nic nie wspmniałeś. A może taki przecietny człowiek sobie siedzi i mysli "po co mi auto? Nie jestem jakimś supermanem co to kazdy sobie mysli ze muszę być, bo to Neuro. Po grzyba mi auto, skoro nigdzie nie jeżdżę, nie szukam kłopotów, guzik mnie obchodzi Szultz i jego zadania. Mam swoją pracę, czy tam jako mechanik, czy lekarz, czy cokolwiek innego. Miasto mi zapewnia wikt i opierunek. I czasami chcę zjejść sobie tosta, bo chce zyc normalniej, nie tak wystawnie jak Szultz, ale skromniej, normalniej, jak człowiek, a konserwy mi już bokiem wychodza i jest ich corazto mniej." Co do uganiania sie za mutantami, czy robotami molocha to widzę ze tylko NJ i Apallachy się tego boją i do tego strzelają. Inne miasta ni w ząb. Inne miasta nie boja sie molocha, nie boja się mutków. E tam. Takie rzeczy to sie na śniadanie zjada. NJ może i jest strachliwy. Nie rusza na samobujcze misje, bo sie boi. Nie pomaga posterunkowi, jak juz wcześniej pisałem bodaj p. Pyrosowi, NJ służy i na posterunku i zwalcza mutanty na swoim terytorium. To ze nie walcza z mutkami dla przyjemności to dla tego ze nie lezy to w ich naturze. Kazde państwo specjalizuje sie w czym innym. Missisipi zwalcza mutki, Apallachy maja świetnych sędziów i robotników, NJ żołnieży, sędziów, techników, Detroid kurierów, posterunek tecnkiów, mechaników itp itd. A co do szczurów. Cóż, ale mi przeciwnik. NJ nie umi sobie poradzić ze szczurami. A Szultz potrafi?
Duff
PostWysłany: Sob 21:43, 19 Sie 2006    Temat postu:

Cytat:
Co do Missisipi to banda mutantów człekopodobnych ugania sie za mutantami mniej humanoidalnymi

za to walczą przynajmniej z mutantami. To z tamtąd wywodzą się najlepsi ich łowcy, podczas gdy Nowojorczycy boją się wszystkiego, co nie wygląda jak człowiek i nie potrawią ruszyć tyłka by przegonić raz na zawsze te twory Molocha. Szczury?! Haha.. ale mi przeciwnik..
Cytat:
Na pustyni nie nauczysz sie jak opsługiwać samochód, bojler lub toster

Jest taki kawał o Nowojorczyku, który przychodzi cały spocony i mokry z kibla, a na pytanie 'Co robiłeś?' odpowiada 'Naprawiłem bojler...' . W sumie to nie wiem co w tym śmiesznego, może to tylko anegdota ukazująca bezsensowność działań Nowojorczyków...? Tak jakby najważniejsze w życiu ludzi były dzisiaj tostery i bojlery

Cytat:
A co do Apallachów, to tez niezłe miejsce do życia. Pod warunkiem że jesteś kimś.

I pod warunkiem że jest się psycholem, który lubi ganiać z szabelkami, mieczykami i rękawiczkami za każdym, z kim chce się pojedynkować...
Olgierd
PostWysłany: Sob 20:14, 19 Sie 2006    Temat postu:

Nie pamiętam abym mówił że jesteśmy tak zadufani w sobie, iż moloch drży na nasz widok. Co do Missisipi to banda mutantów człekopodobnych ugania sie za mutantami mniej humanoidalnymi. Jak przyjedziesz do NJ i przeżyjesz rok, też mało cię w zyci zaskoczy. Też mamy trujące żeczki, moze dużo mniej trujace niz sama Missisipi, ale są. Są szczury- mutki, gęsty dym... Nie ma jak w domu. Co do flagi to napisałem o niej juz tyle, że nie chce mi sie piaś juz wiecej. Po prostu poczytajcie sobie moje posty, a jak i tak do was nie przemawiaja, to będe pisać inne przykłady. Na pustyni nauczysz sie przetrwać, a w Vegas kantować. Na pustyni nie nauczysz sie jak opsługiwać samochód, bojler lub toster, a w Vegas nie nauczysz sie niczego innego jak kraść, cwaniaczyc, kantować i ćpać. Moze trochę elektryki i mechaniki, troche leczyć, le w NJ dostaniesz to samo. A co do Apallachów, to tez niezłe miejsce do życia. Pod warunkiem że jesteś kimś. Jak mówi powiedzenie "Jeśli urodziłeś sie wrublem, to gołębiem nie zdechniesz". Sojusznik NJ i partner handlowy. Ale przejmuje niektóre zwyczaje od NJ i ćpać tam tornado juz nie wolno. A propo, w NJ też mozna sie nauczyć kantować. Sprubój okantować policję z NJ albo kogo innego, tęż masz mistrza. Nie jest to tak trudne jak wycwanić kogoś z Vegas, ale też nie załatwe.
PipX
PostWysłany: Sob 17:27, 19 Sie 2006    Temat postu:

No właśnie , nowojorczycy są tak zapatrzeni w tą swoja flage i zasłuchani w chymnie , że sie stają tak dumni , że uważają że wystarczy pokazać molochowi flage i sam ucieknie , a potem się zdziwią jak znowu będą w ruinie . Swoją drogą nie ma to jak missisipi , posiedzisz tam rok i jeśli przeżyjesz to znaczy że juz ci żadne świństwo nie zaszkodzi .
Dzodoj
PostWysłany: Sob 15:05, 19 Sie 2006    Temat postu:

Hmmmm.....Vegas, Pustynia, cóz tu więcej chcieć od życia? Tam jest najlepiej. Na pustyni nauczysz sie przetrwać a w Vegas każdego okantować a NY jest do baniiiii, sami gliniarze i rygor. Wolałbym należeć do federacjii Appallachów niż pohodzić z NY
Olgierd
PostWysłany: Pią 22:55, 18 Sie 2006    Temat postu:

O tym cały czas mówię. Nie mówię ze Detroit, jak może niektórzy zrozumieli, jest do niczego, ze musi zniknąc, że NJ jest bez wad. Ja poprostu uwazam że gdybym miał wybierać, wolę urodzić się właśnie tam.
Ember
PostWysłany: Pią 22:47, 18 Sie 2006    Temat postu:

Pierwszy dwustronny temat, rozwijamy się Very Happy
Co do tego co jest lepsze, NY czy Detroit to jak już ktoś napisał, chyba nie znajdziemy porozumienia. Ja np. twierdze że najlepsze miasto to Detroit, malu... znaczy Jurg że Vegas, Duff że Detroit i Vegas, a Olgierd że NY. Są gusta i guściuki i nic na to nie poradzimy. Każdy woli co innego.
Olgierd
PostWysłany: Pią 22:40, 18 Sie 2006    Temat postu:

To jak nazwał się Colins to jego sprawa. Ktoś musi rządzić. Państwo to nie tylko ziemia, to także ludzie. A to że NJ i osady wokoło niego nazwały sie USA, to chyba nic złego. Było kiedyś takie państwo, podczas wojny umarło, ale odzyło w NJ. Państwo bandytów jest powszechnie zwane Hegemonia, a USA to chyba nie gorsza nazwa. Co do Szultz'a to miał nie tyle szacunek co wzbudzał strach. Szacunkiem darzyli go kilku pracowników. Tak samo jak powszechnym szcunkiem ludnosci Nowego Jork'u był dazony Peter Colins, ten co pomagał stanąć ludzia na nogi. Nie myślał o sobie, ale o wszystkich. Nie tak jak Szultz z wyrachowaniem kazał pomordować niewygodnych mieszkańców Downtown, a założę się ze wśród nich były i kobiety i dzieci. "Jeden trup to zbrodnia, kilka set to juz statystyka". Już enty raz, mówię że flaga i hymna może nie obroni fizycznie przed kulą, może nie wybłaga u wrogów zawieszenia broni. Ale daje siłę wewnętrzną. Patrząc na flagę i słuchając hymnu mozna wpaść w dumę, mieć poczucię ze jest się człowiekiem. "Człowieka można zniszczyć, ale nigdy pokonć". A takie "pierdoły" mogą ci pomuc zachować człowieczeństwo. Można podawać niezliczone przykłady z historii i literatury. Gdy więziono jeńców wojennych to w pierwszej kolejności stawiano na to, by ich zniewazyc, złamać duchowo. Potem łamano fizycznie. A jak mówiłem, patriotyzm nie jest w cale gorszy niz wierność Szultz'owi, jako ze patriotyzm to pewne wartości, a wierność jest tylko jej cześcią.
Duff
PostWysłany: Pią 22:24, 18 Sie 2006    Temat postu:

Schultz przynajmniej nie ogłosił się prezydentem USA... xD
Schultz jest dla mnie kopią 100 letniego przodka - dona Vita Corleone. On nie musiał być sprawiedliwym i uczciwym patriotą, a mimo to miał szacunek w całym mieście i daleko poza nim. W powojennym świecie nie liczą się patrioci. Tu trzeba przetrwać. Trzeba dziennie wstawać z zapchlonego łóżka, bo nie jest łatwo. A żeby przetrwać, żeby nie zginąć przy pierwszym wychyleniu łby z okna, trzeba być szanowanym. Trzeba mieć znajomych. Flaga USA na ścianie i znajomość hymnu państwowego nie stanie w Twojej obronie podczas wymiany ołowiu...
Olgierd
PostWysłany: Pią 21:55, 18 Sie 2006    Temat postu:

Nie wiem kiedy powiedziałem że odgruzowywanie Downtown przez Szultz'a jest mało ważne. Mówiłem że odgruzował sobie skrawek terenu, małą część Detroid. Z zaznaczeniem że odgruzował, bo o odbudowie nie może być mowy. Jego przedsiębwzięcie nie jest tak znaczące jak ambicje NJ. Ale niech juz będzie. 1/10 Detroid wygląda jak przed wojną. Od powiedziałem, ze nie jest najlepszy, tylko dla tego ze ma ciastkarnię, Parabellum, kilka barów i dom publiczny. Zresztą to służy jego celom i gupce uprzywilejowanych osób. Ty usilnie twierdzisz że to Detroid jest Najlepsze, ja że NJ. Napisałem ze nie jest najlepszy, a nie ze jego osiagnięcia są nieznaczne. To jest pewna różnica. Zreszta sznuje p. Szultz'a. Zauwazyłeś ze jego strefa jest najbardziej podobna do NJ. Tyle ze tam rośnie trawa. Ale to nie wina NJ że spadł na niego większy tonaż bomb. Po prostu było godniejsze udeżenia. Co do wojny Sarmacko- Rzymskiej, całkiem możliwe że Rzymian było więcej. Przewaznie atakowali gdy mieli przewagę. Ale cały czas akcętowałem ich wyszkolenie, dyscyplinę i znakomite wyekwipowanie. Także wielki nacjonalizm. Jęsli Rzym ci się nie podoba, mogę za przykład podać zwycięstwo Aleksandra Wielkiego pod Gaugamelą, Macedończyków było mniej, ale to dzieki sile ducha pokonali armię Dariusza

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.